Szczeniaki z wraku
Monika prowadzi szkołą tańca Funky Free. Razem z Kasią pojechały na obóz Funky Free Dance Camp na Podhalu, niedaleko Poronina. Przedgórze Tatr niestety nie słynie z wielkiej miłości do zwierząt. Psy na metrowych łańcuchach w dziurawych budach to tutaj norma. Dziewczyny wiedzą, że ich wrażliwe serducha kolejny raz zostaną wystawione na próbę, są twarde, jadą na miejsce.
Lekcja tańca była dość wymagająca, dziewczyny idą do sklepu na wsi po wodę. W drodze do sklepu po lewej mijają grożący zawaleniem pustostan. Nie chcą powiedzieć czy specjalnie wypatrywały czy zobaczyły to przypadkiem, ale coś tam w środku się ruszało. Sprawdzają - to cztery szczeniaki. Krótki wywiad w okolicy pozwolił wyjaśnić pochodzenie maluchów - ich mamę wyrzucili tutaj z samochodu, była w ciąży, urodziła w pustostanie i zniknęła.
Maluchy nie były duże, ale poznały smak ulicy i wiedziały to i owo. Jadły co udało się znaleźć, piły w kałużach. Mieszkały na metrowej stercie butelek, spały w dziurach pomiędzy zbutwiałymi belkami. Nie miały kontaktu z człowiekiem, na widok dziewczyn reagowały zaciekawieniem zmieszanym ze strachem. Być może zdążyły już kogoś tutaj "poznać". W takich sytuacjach musimy reagować. Dziewcznyny organizują akcję - udaje im się złapać dwójkę maluchów - przywożą je do Wieliczki. Jeszcze w drodze maluchy dostają imiona - poznajcie Brusa i Barsę. Kilka dni później dziewczyny wracają z Łukaszem po pozostałą dwójkę, ich również przywozimy do Wieliczki, również w samochodzi dostają imiona - poznajcie jeszcze Beki i Brandona.
Wszystkie maluchy mają wszoły, są potwornie zarobczone i dość mocno przerażone. Szukamy domów odpowiedzialnych, ciężko jest jednoznacznie stwierdzić co z nich wyrośne, szacunki są następujące:
BARSA - docelowo powinna mieć około 15-25 kg, będzie cała bura :)
BRUS - jest w typie Berneńczyka, będzie duży i silny.
BEKI - najjaśniejszej maści suczka, powinna być wielkości zbliżonej do Barsy, do 25 kg.
BRANDON - jest czarny, podpalany, może być większy od dziewczny, jednak nie aż tak jest Brus.
Wspaniale jest patrzeć jak maluchy z dnia na dzień nabierają zaufania do ludzkich rąk. Jedzą jak na ulicy - na czas. Powoli zaczynają rozumieć, że nie jest to konieczne. Obecność wielu innych psów daje im poczucie bezpieczeństwa, kilku naszych czworonożnych Przyjaciół podejmuje się wychowywania szczeniaków. Uczniowie są pojętni. Charakterologicznie mamy cały przekrój - od wybitnego Przewodnika Stada po wystraszoną Małą Myszkę. Zaczynamy szukać domów. Szczeniaczki są ładne i słodkie, wydamy je jedynie osobom świadomym zobowiązania, to podstawa. Psiak zostanie z nimi kilkanaście lat, decyzja jest zatem znacząca.
Koniec historii i początek nowej nastąpił stosunkowo szybko. Szczenięta, urodzone w środku miasteczka zupełnie obojętnego na ich los, dzięki przypadkowym wakacjom naszej ekipy znalazly nowe fantastyczne domy w Solnym Mieście.
Dwa poniższe zdjęcia dziewczyny z Dog Rescue Team zrobiły w miejscu, gdzie złapały pierwsze dwa maluchy - pod samochodem. Pozostałe zdjęcia to po kolei każdy z Maluchów - kliknijcie na zdjęcia aby je powiększyć i zobaczcie, jakie to Cuda!